Ubrałam czarne spodnie i brązową bluzkę z krótkimi rękawami,a potem wskoczyłam w swoje czarne conversy.
-Wychodzę już - Rzuciła Mandy ubierając na swój czarny sportowy stanik białą bokserkę.
-Dokąd idziesz? - Spytałam.
-Trening.Zaczynamy o 7:30 - Spięła szybko swoje nie długie włosy w kucyk.
-Trening? Chodzicie na...
-Tak,pół wilkołaki nie potrafią się zmieniać w wilki,dlatego codziennie mamy trening.Musimy trenować,a może któregoś dnia...
-Będziemy w stanie zamieniać się w wilkołaki?
-Tak,ale każdy w to wątpi.Pół wilkołaki są silne.Różnią się właśnie tym od ludzi,że mają nieludzką siłę - Wyjaśniła.
-Tak,to już wiem.Przekonałam się wtedy,gdy potrąciło mnie auto,a ja? Jakby nigdy nic podniosłam się z ulicy.
-Ta,mamy przekichane.
-Nie,czemu? Jesteśmy nadzwyczajni.
-Nie ma z czego się cieszyć.Uwierz mi - Ubrała sportowe buty,a potem bez słowa wyszła z pokoju.
Wyjrzałam przez okno,a potem usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę - Odezwałam się,a drzwi otworzyła Danielle i od razu weszła do środka.
-Tak jak obiecałam,jestem.
-Miałaś być o 9:00 - Uśmiechnęłam się lekko.
-Wiem,ale im wcześniej zaczniemy,tym lepiej.Co ty na to,żebyśmy udały się do sali 12? - Zaproponowała.
-Sala 12,a o co z nią chodzi?
-W sali 12 są wykłady dla pół wilkołaków,ale zajęcia zaczynają się dopiero o 9:00,więc sala jest nasza - Uśmiechnęła się.
-Jasne,a trening? Mandy przed chwilą wyszła.
-Spokojnie,wszystko w swoim czasie,Trening możesz zacząć od jutra.Dzisiaj musisz się zapoznać z regulaminem.
-Mhm,dobrze - Po czym wyszłyśmy i od razu podążyłyśmy do sali 12.Była to sala wykładowa.
-Tutaj są wykłady,lekcje dla pół wilkołaków - Powiedziała Danielle zamykając za nami drzwi - Usiądź tam .
-Okey - Usiadłam w ławce a Danielle zajęła miejsce za biurkiem i wyciągnęła jakieś dokumenty - Regulamin musisz znać.Pierwszą zasadą jaka będzie Cię obowiązywała to tajemnica.Tajemnica związana z twoją nadprzyrodzoną siłą,nikt prócz nadnaturalnych istot nie może wiedzieć,że jesteś pół wilkołakiem.Gdybyś złamała taką zasadę,automatycznie zostajesz skazana na srogą karę.Przez takie coś twoje moce jakie posiadasz,zostają ci odebrane.Nikt ze świata ludzi nie może wiedzieć o twoich mocach,ani o zaświatach.Nie ma takiej opcji,rozumiesz panno Handerson?
-Tak - Kiwnęłam głową.
-Druga zasada to pamiętanie o tym,że nie wolno żadnej istocie przekraczać portalu do świata ludzi,chyba,że dyrekcja akademii się na to zgodzi,ale bez ich zgody,nie wolno ci przekraczać portalu.Zrozumiano?
-Tak - Ponownie kiwnęłam głową.
-Trzecia zasada to szanowanie istot,należących do akademii.Nawet jeżeli byś spotkała gdzieś tu wampira,nie wolno używać wobec niego przemocy,chyba,że w swojej obronie,ale bycie agresywnym w tej akademii jest nie wskazane.Grozi wyrzuceniem z akademii i odebrania mocy.Akademia ma być jednością,nie chcemy tutaj wrogów.
-Zrozumiałam - Poprawiłam się na krześle słuchając uważnie Danielle.
-Czwarta zasada.Nie powinno się przebywać na nie swoich piętrach,ale można w przypadku gdy dyrekcja na to zezwoli.Piąta zasada,to zasada bardzo łatwa.Dotyczy miłości i przyjaźni.Niektóre istoty nie mogą być blisko siebie,a niektóre nie mogą nawet zawierać ze sobą żadnych relacji.Jesteś pół wilkołakiem,więc ta zasada powinna być dla ciebie święta.Musisz wiedzieć,że twoimi wrogami są wampiry.Nie wolno ci się do nich zbliżać,ani zawierać z nimi jakichkolwiek relacji.Zrozumiano?
-Tak - Po raz kolejny kiwnęłam głową i wzięłam głęboki wdech wpatrując się w Danielle.
-Szósta zasada....
Słuchałam jej,ale w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać co mnie tu czeka.Czy pasuje do tego świata? Czy podołam temu co mnie tu czeka? Przecież nic nie wiem o tym świecie,wrzucono mnie tu tak nagle,a co jeśli okażę się,że tu nie pasuje? Że nie powinnam tu być,bo to nie mój świat? Ogarnia mnie lęk.Czuje strach przed czymś,czego nie znam.Po prostu się boję,tak po prostu.
-Alex - Głos Danielle wyrwał mnie z zamyślenia - To wszystko - Wręczyła mi kartkę na której był wypisany regulamin.
-Dziękuje - Podniosłam się z krzesła - Co teraz?
-Dzisiejszy dzień będzie dla ciebie luźny.Masz wolną rękę,ale pamiętaj,że od dziś obowiązuje Cię regulamin.
-Jasne - Przytaknęłam - Do zobaczenia - Uśmiechnęłam się lekko do niej i wyszłam z sali idąc długim korytarzem w stronę windy.
Szłam mijając na korytarzu uczniów,którzy wlepiali we mnie swoje oczęta,jakbym była jakąś kosmitką.Trochę zabawne.
Zjechałam windą,a potem wyszłam z akademii tymi dużymi metalowymi drzwiami.Podążyłam ścieżką prowadzącą do labiryntowego ogrodu,a kiedy już znalazłam się w ogrodzie,zaczęłam spacerować po nim.Tutaj było inaczej,wszystko wydawało się takie inne,takie jakby bardziej żywe.Powietrze było tak czyste i rześkie,że nawet rośliny musiały to wyczuwać,bo te które tu rosły,były przepiękne,byłam ciekawa czy była to zasługa tutejszego ogrodnika czy też po prostu tych magicznych zaświatów.Doszłam do altanki stojącej chyba w samym środku tego ogromnego labiryntu,ale? Nie byłam tam sama.O balustradę altanki opierał się jakiś chłopak,stojący do mnie tyłem,widziałam jego tył głowy,jego muskularną,silnie wyglądającą posturę ciała.
-Przepraszam,już sobie idę - Wymamrotałam cofając się kilka kroków w tył,a mężczyzna się obrócił w moją stronę.
-Czekaj - Odezwał się,chyba chciał powiedzieć coś jeszcze,ale jego wzrok dosłownie zatrzymał się na mnie.
-Nie wiedziałam,że ktoś jeszcze tu jest - Wytłumaczyłam z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Nie,nie - Potrząsnął głową - Nic się nie stało - Patrzeliśmy na siebie w ciszy.Chłopak był wyższy ode mnie,miał czarne włosy i niebieskie oczy.Wydawał się tym chłopakiem z którym umówiła by się każda dziewczyna,ale nie dziwiło mnie to,bo przecież był nieziemsko przystojny,więc to raczej oczywiste,że kręciło się koło niego wiele dziewcząt.Miał coś w oczach,coś niezwykłego.
-Powinnam już iść - Cofnęłam się gotowa wyjść z altanki.
-Twoja obecność mi tutaj nie przeszkadza - Oznajmił pewnie nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Po prostu zwiedzam posesję.Jestem tu nowa - Wyjaśniłam.
-Nowa? No tak,to dlatego nie widziałem Cię tu wcześniej - Na jego twarzy wymalował się lekki uśmiech.
-Jestem Alexandra,ale mówią na mnie Alex - Przedstawiłam się i odwzajemniłam uśmiech.
-Śliczne imię - Stwierdził.
-Dziękuje - Wyszeptałam.
-Jestem Damon - Powiedział,a potem odwrócił się do balustrady altanki i oparł o nią swoimi łokciami.
-Cóż,twoje imię też niczemu sobie - Zaśmialiśmy się,a ja podeszłam do balustrady zaraz obok Damon'a.
-Myślałem,że o tej porze nikogo tu nie spotkam.
-Dlaczego? - Uniosłam lekko brwi.
-Rano nikt prócz mnie tu nie przychodzi - Wyznał.
-To twoja kryjówka? - Zapytałam.
-Nie.Mam lepsze kryjówki - Zaśmiał się - Ale jak chcesz to mogę Ci odstąpić jakąś.
-Nie,nie sądzę żebym jej potrzebowała.
-No tak,ale czasami każdy potrzebuje kryjówki.
-Może - Wzruszyłam ramionami.
-Chodź,oprowadzę Cię po posesji - Zaproponował.
-Nie zgubimy się?
-No coś Ty,znam tutaj każde miejsce jak własną kieszeń,zaufaj mi - Powiedział z przekonaniem.
-Nie wątpię,ale...Będę musiała wracać coś zjeść.Jestem strasznie głodna - Poklepałam brzuch prawą ręką.
-Idę z Tobą - Po jego słowach oboje udaliśmy się akademii.Przekroczyliśmy metalowe drzwi,a wtedy prawda nas oślepiła.
-Alex? - Zawołał stojąc przy schodach nad którymi widniał napis "Wampiry"
-Damon? - Stałam przy windzie marszcząc lekko brwi.
-Kim jesteś? - Zapytał,a ja podniosłam wzrok na napis nad schodami przy których stał Damon.Zastygłam,pierwsza osoba,którą poznałam okazała się moim wrogiem.Musiałam się trzymać od niego z daleka,a przecież nie miało być tak.Miało być zupełnie inaczej.Myślałam,że nawiążemy nową relację,tymczasem regulamin mówi "Nie" Regulamin mówi,odwróć się od niego i odejdź.
-Hej Damon,szukaliśmy Cię - Po schodach zbiegli jacyś chłopacy i od razu pobiegli do Damon'a.
-Alex... - Szepnął,ale ja odwróciłam się i weszłam do windy,a ona się szybko zamknęła.Wiedziałam,że Damon nie spuszczał ze mnie wzroku do momentu gdy nie zamknęła się winda.
Dojechałam na siódme piętro.Wyszłam w pośpiechu z windy i od razu szybkimi krokami podążyłam do swojego pokoju.
-Wow,co Cię ugryzło? - Zapytała Mandy w momencie gdy trzasnęłam drzwiami.
-Damon....Znasz go? - Zapytałam dociekliwie.Chciałam już znać odpowiedzieć.
-Damon? Masz na myśli Salvatora'a? - Odeszła od lustra i podeszła bliżej mnie.
-Chyba.Nie wiem...Nie znam jego nazwiska - Wzruszyłam szybko ramionami i próbowałam się uspokoić,
-W naszej akademii jest tylko jeden Damon...Damon salvatore - Oznajmiła.
-Skąd wiesz? Skąd masz pewność,że...
-Czarne włosy,niebieskie oczy...Metr osiemdziesiąt wzrostu i niekończąca się pewność siebie?
-Znasz go? - Rzuciłam jej pytające spojrzenie.
-Oczywiście - Uniosła głowę i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej - Damon Salvatore jest wampirem - Wyznała.
-Wam...- Zamarłam.W uszach zadźwięczały mi słowa Danielle "Piąta zasada,to zasada bardzo łatwa.Dotyczy miłości i przyjaźni.Niektóre istoty nie mogą być blisko siebie,a niektóre nie mogą nawet zawierać ze sobą żadnych relacji.Jesteś pół wilkołakiem,więc ta zasada powinna być dla ciebie święta.Musisz wiedzieć,że twoimi wrogami są wampiry.Nie wolno ci się do nich zbliżać,ani zawierać z nimi jakichkolwiek relacji" - wampiry....Nie wolno nam się do nich zbliżać - Szeptałam zdezorientowana.
-No tak...Nie wiedziałaś? - Zmarszczyła brwi Mandy.
-Wiedziałam,sęk w tym,że właśnie wiedziałam! - Uniosłam głos,a Mandy cofnęła się do tyłu.Jej twarz skamieniała.
-Coś ty do cholery zrobiła? - Stała jak wryta.
-Mandy...Obiecaj,że to co Ci teraz powiem zachowasz dla siebie - Rzuciłam jej błagalne spojrzenie,
-Okay - Jej wyraz twarzy nabrał cienia ciekawości.
-Rozmawiałam z nim - Wyszeptałam.
-Z kim?
-Z Damonem...
-Oszalałaś?! On jest wampirem!
-Wiem,ale gdy zaczęliśmy rozmawiać nie miałam o tym pojęcia - Wzruszyłam bezradnie ramionami i pokręciłam głową.
-Ale on musiał wiedzieć - Stwierdziła.
-Nie rozumiem,jak to?
-Wampiry wyczuwają wilka na kilometr.Wilkołaki mają te samą zdolność,ale my jesteśmy pół wilkołakami.
-I nie mamy tego co mają wilkołaki?
-Dokładnie - Odparła - Nie potrafimy tego co wilkołak,bo jesteśmy nimi w połowie,dlatego nie wyczuwamy wampirów.
-Nie wyczuwamy? Skąd mamy...
-Wina będzie leżeć po stronie Damon'a,nie po twojej.
-Jesteś pewna? - Chyba kamień spadał mi z serca.
-Tak,ale lepiej radzę Ci się trzymać od niego z daleka.Jeśli go spotkasz,nie rozmawiaj z nim.
-Teraz już wiem.
-On może sprowadzić na Ciebie kłopoty - Powiedziała ostrzegającym tonem - Uwierz mi,wiem co mówię.
-Okey,zapamiętam - Kiwnęłam głową.
-Oh...Chyba Ci burczy w brzuchu - Szepnęła ubierając czarną bluzę - Stołówka jest jeszcze czynna,spadam na zajęcia.
-Okey,kiedy wrócisz? - Spytałam gdy Mandy pociągnęła za klamkę,
-Wtedy gdy będę chciała - I wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Następne kilka godzin spędziłam na rozpakowywaniu swojej walizki do wolnej komody,która teraz należała już do mnie.
Na kolację zeszłam sama.Mandy była już w stołówce.Siedziała przy tym samym stoliku co wczoraj.
-Hej - Odezwałam się i usiadłam obok niej kładąc na stolik tacę z jedzeniem.
-Hej - Odparła z pełną buzią jedzenia.
-Czemu nie wróciłaś do pokoju po zajęciach? - Spytałam.
-Byłam z chłopakiem - Oświadczyła.
-Nie wiedziałam,że masz kogoś - Uśmiechnęłam się.
-Teraz już wiesz - Napiła się soku.
-Mam nadzieję,że nikt nie wie o tym co rano...
-Daj spokój - Weszła mi w zdanie - Nie jestem kapusiem,jasne? - Powiedziała z lekkim poirytowaniem w głosie.
-Jasne,rozumiem - Zaczęłam jeść.Po piętnastu minutach,Mandy wstała.
-Idę już,mam jeszcze coś do załatwienia - I odeszła zanieść talerz,a potem opuściła stołówkę.
Dokończyłam jedzenie i udałam się do pokoju.Idąc w jego stronę usłyszałam z niego jakieś krzyki.Powolnym ruchem otworzyłam drzwi.Stała tam Danielle,jakaś starsza kobieta i jeden wysoki mężczyzna.
-Mandy Donovat,złamałaś regulamin - Powiedziała zdenerwowana Danielle stanowczym głosem.Mandy,stała sparaliżowana przy swoim łóżku.Widziałam po jej minie,że jest bezradna,jeszcze nigdy nie widziałam u niej tego wyrazu twarzy.
-Nie,to jakaś pomyłka - Wyszeptała przerażona.
-Żadna pomyłka - Zaprzeczyła starsza kobieta - Pewien uczeń doniósł nam,że masz romans z wampirem.
-Czy to prawda,Mandy? - Zapytała zdenerwowana Danielle.
-Ja...- Nie wiedziała co powiedzieć.Była tak bardzo przerażona,że jej głos drżał.
-Mandy Donovat,zostajesz zawieszona! - Krzyknęła stanowczo Danielle - Kol,zabierz ją stąd - Rozkazała zimnym tonem.
-Tak jest - Mężczyzna zakuł Mandy w kajdanki.Postanowiłam wejść do pokoju.
-Przepraszam,co się tu dzieje? - Zapytałam zdezorientowana.
-Ta młoda dama złamała zasady naszej akademii - Wyjaśniła starsza kobieta.
-To nic poważnego,musimy ją przesłuchać - Powiedziała Danielle - Nie martw się.Idź już spać,Alex.
-Ale,powinnam wiedzieć.
-Jeśli ktoś nie przestrzega regulaminu,musi ponieść za to karę.Przykro mi - Danielle obróciła się i wyszła z starszą kobietą.
Przez chwilę stałam tam jak wryta i patrzyłam jak mężczyzna prowadzi zakutą w kajdanki Mandy do windy.Za nimi szła Danielle,a przy niej starsza kobieta.Nikt nic nie mówił.Wszyscy kierowali się ku windzie.
Rozejrzałam się po pokoju.Byłam w nim zupełnie sama.Te miejsce zaczynało mnie przerażać,po prostu się bałam.
_______________________________________________________________________________________________________________
-Zrozumiałam - Poprawiłam się na krześle słuchając uważnie Danielle.
-Czwarta zasada.Nie powinno się przebywać na nie swoich piętrach,ale można w przypadku gdy dyrekcja na to zezwoli.Piąta zasada,to zasada bardzo łatwa.Dotyczy miłości i przyjaźni.Niektóre istoty nie mogą być blisko siebie,a niektóre nie mogą nawet zawierać ze sobą żadnych relacji.Jesteś pół wilkołakiem,więc ta zasada powinna być dla ciebie święta.Musisz wiedzieć,że twoimi wrogami są wampiry.Nie wolno ci się do nich zbliżać,ani zawierać z nimi jakichkolwiek relacji.Zrozumiano?
-Tak - Po raz kolejny kiwnęłam głową i wzięłam głęboki wdech wpatrując się w Danielle.
-Szósta zasada....
Słuchałam jej,ale w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać co mnie tu czeka.Czy pasuje do tego świata? Czy podołam temu co mnie tu czeka? Przecież nic nie wiem o tym świecie,wrzucono mnie tu tak nagle,a co jeśli okażę się,że tu nie pasuje? Że nie powinnam tu być,bo to nie mój świat? Ogarnia mnie lęk.Czuje strach przed czymś,czego nie znam.Po prostu się boję,tak po prostu.
-Alex - Głos Danielle wyrwał mnie z zamyślenia - To wszystko - Wręczyła mi kartkę na której był wypisany regulamin.
-Dziękuje - Podniosłam się z krzesła - Co teraz?
-Dzisiejszy dzień będzie dla ciebie luźny.Masz wolną rękę,ale pamiętaj,że od dziś obowiązuje Cię regulamin.
-Jasne - Przytaknęłam - Do zobaczenia - Uśmiechnęłam się lekko do niej i wyszłam z sali idąc długim korytarzem w stronę windy.
Szłam mijając na korytarzu uczniów,którzy wlepiali we mnie swoje oczęta,jakbym była jakąś kosmitką.Trochę zabawne.
Zjechałam windą,a potem wyszłam z akademii tymi dużymi metalowymi drzwiami.Podążyłam ścieżką prowadzącą do labiryntowego ogrodu,a kiedy już znalazłam się w ogrodzie,zaczęłam spacerować po nim.Tutaj było inaczej,wszystko wydawało się takie inne,takie jakby bardziej żywe.Powietrze było tak czyste i rześkie,że nawet rośliny musiały to wyczuwać,bo te które tu rosły,były przepiękne,byłam ciekawa czy była to zasługa tutejszego ogrodnika czy też po prostu tych magicznych zaświatów.Doszłam do altanki stojącej chyba w samym środku tego ogromnego labiryntu,ale? Nie byłam tam sama.O balustradę altanki opierał się jakiś chłopak,stojący do mnie tyłem,widziałam jego tył głowy,jego muskularną,silnie wyglądającą posturę ciała.
-Przepraszam,już sobie idę - Wymamrotałam cofając się kilka kroków w tył,a mężczyzna się obrócił w moją stronę.
-Czekaj - Odezwał się,chyba chciał powiedzieć coś jeszcze,ale jego wzrok dosłownie zatrzymał się na mnie.
-Nie wiedziałam,że ktoś jeszcze tu jest - Wytłumaczyłam z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Nie,nie - Potrząsnął głową - Nic się nie stało - Patrzeliśmy na siebie w ciszy.Chłopak był wyższy ode mnie,miał czarne włosy i niebieskie oczy.Wydawał się tym chłopakiem z którym umówiła by się każda dziewczyna,ale nie dziwiło mnie to,bo przecież był nieziemsko przystojny,więc to raczej oczywiste,że kręciło się koło niego wiele dziewcząt.Miał coś w oczach,coś niezwykłego.
-Powinnam już iść - Cofnęłam się gotowa wyjść z altanki.
-Twoja obecność mi tutaj nie przeszkadza - Oznajmił pewnie nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Po prostu zwiedzam posesję.Jestem tu nowa - Wyjaśniłam.
-Nowa? No tak,to dlatego nie widziałem Cię tu wcześniej - Na jego twarzy wymalował się lekki uśmiech.
-Jestem Alexandra,ale mówią na mnie Alex - Przedstawiłam się i odwzajemniłam uśmiech.
-Śliczne imię - Stwierdził.
-Dziękuje - Wyszeptałam.
-Jestem Damon - Powiedział,a potem odwrócił się do balustrady altanki i oparł o nią swoimi łokciami.
-Cóż,twoje imię też niczemu sobie - Zaśmialiśmy się,a ja podeszłam do balustrady zaraz obok Damon'a.
-Myślałem,że o tej porze nikogo tu nie spotkam.
-Dlaczego? - Uniosłam lekko brwi.
-Rano nikt prócz mnie tu nie przychodzi - Wyznał.
-To twoja kryjówka? - Zapytałam.
-Nie.Mam lepsze kryjówki - Zaśmiał się - Ale jak chcesz to mogę Ci odstąpić jakąś.
-Nie,nie sądzę żebym jej potrzebowała.
-No tak,ale czasami każdy potrzebuje kryjówki.
-Może - Wzruszyłam ramionami.
-Chodź,oprowadzę Cię po posesji - Zaproponował.
-Nie zgubimy się?
-No coś Ty,znam tutaj każde miejsce jak własną kieszeń,zaufaj mi - Powiedział z przekonaniem.
-Nie wątpię,ale...Będę musiała wracać coś zjeść.Jestem strasznie głodna - Poklepałam brzuch prawą ręką.
-Idę z Tobą - Po jego słowach oboje udaliśmy się akademii.Przekroczyliśmy metalowe drzwi,a wtedy prawda nas oślepiła.
-Alex? - Zawołał stojąc przy schodach nad którymi widniał napis "Wampiry"
-Damon? - Stałam przy windzie marszcząc lekko brwi.
-Kim jesteś? - Zapytał,a ja podniosłam wzrok na napis nad schodami przy których stał Damon.Zastygłam,pierwsza osoba,którą poznałam okazała się moim wrogiem.Musiałam się trzymać od niego z daleka,a przecież nie miało być tak.Miało być zupełnie inaczej.Myślałam,że nawiążemy nową relację,tymczasem regulamin mówi "Nie" Regulamin mówi,odwróć się od niego i odejdź.
-Hej Damon,szukaliśmy Cię - Po schodach zbiegli jacyś chłopacy i od razu pobiegli do Damon'a.
-Alex... - Szepnął,ale ja odwróciłam się i weszłam do windy,a ona się szybko zamknęła.Wiedziałam,że Damon nie spuszczał ze mnie wzroku do momentu gdy nie zamknęła się winda.
Dojechałam na siódme piętro.Wyszłam w pośpiechu z windy i od razu szybkimi krokami podążyłam do swojego pokoju.
-Wow,co Cię ugryzło? - Zapytała Mandy w momencie gdy trzasnęłam drzwiami.
-Damon....Znasz go? - Zapytałam dociekliwie.Chciałam już znać odpowiedzieć.
-Damon? Masz na myśli Salvatora'a? - Odeszła od lustra i podeszła bliżej mnie.
-Chyba.Nie wiem...Nie znam jego nazwiska - Wzruszyłam szybko ramionami i próbowałam się uspokoić,
-W naszej akademii jest tylko jeden Damon...Damon salvatore - Oznajmiła.
-Skąd wiesz? Skąd masz pewność,że...
-Czarne włosy,niebieskie oczy...Metr osiemdziesiąt wzrostu i niekończąca się pewność siebie?
-Znasz go? - Rzuciłam jej pytające spojrzenie.
-Oczywiście - Uniosła głowę i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej - Damon Salvatore jest wampirem - Wyznała.
-Wam...- Zamarłam.W uszach zadźwięczały mi słowa Danielle "Piąta zasada,to zasada bardzo łatwa.Dotyczy miłości i przyjaźni.Niektóre istoty nie mogą być blisko siebie,a niektóre nie mogą nawet zawierać ze sobą żadnych relacji.Jesteś pół wilkołakiem,więc ta zasada powinna być dla ciebie święta.Musisz wiedzieć,że twoimi wrogami są wampiry.Nie wolno ci się do nich zbliżać,ani zawierać z nimi jakichkolwiek relacji" - wampiry....Nie wolno nam się do nich zbliżać - Szeptałam zdezorientowana.
-No tak...Nie wiedziałaś? - Zmarszczyła brwi Mandy.
-Wiedziałam,sęk w tym,że właśnie wiedziałam! - Uniosłam głos,a Mandy cofnęła się do tyłu.Jej twarz skamieniała.
-Coś ty do cholery zrobiła? - Stała jak wryta.
-Mandy...Obiecaj,że to co Ci teraz powiem zachowasz dla siebie - Rzuciłam jej błagalne spojrzenie,
-Okay - Jej wyraz twarzy nabrał cienia ciekawości.
-Rozmawiałam z nim - Wyszeptałam.
-Z kim?
-Z Damonem...
-Oszalałaś?! On jest wampirem!
-Wiem,ale gdy zaczęliśmy rozmawiać nie miałam o tym pojęcia - Wzruszyłam bezradnie ramionami i pokręciłam głową.
-Ale on musiał wiedzieć - Stwierdziła.
-Nie rozumiem,jak to?
-Wampiry wyczuwają wilka na kilometr.Wilkołaki mają te samą zdolność,ale my jesteśmy pół wilkołakami.
-I nie mamy tego co mają wilkołaki?
-Dokładnie - Odparła - Nie potrafimy tego co wilkołak,bo jesteśmy nimi w połowie,dlatego nie wyczuwamy wampirów.
-Nie wyczuwamy? Skąd mamy...
-Wina będzie leżeć po stronie Damon'a,nie po twojej.
-Jesteś pewna? - Chyba kamień spadał mi z serca.
-Tak,ale lepiej radzę Ci się trzymać od niego z daleka.Jeśli go spotkasz,nie rozmawiaj z nim.
-Teraz już wiem.
-On może sprowadzić na Ciebie kłopoty - Powiedziała ostrzegającym tonem - Uwierz mi,wiem co mówię.
-Okey,zapamiętam - Kiwnęłam głową.
-Oh...Chyba Ci burczy w brzuchu - Szepnęła ubierając czarną bluzę - Stołówka jest jeszcze czynna,spadam na zajęcia.
-Okey,kiedy wrócisz? - Spytałam gdy Mandy pociągnęła za klamkę,
-Wtedy gdy będę chciała - I wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Następne kilka godzin spędziłam na rozpakowywaniu swojej walizki do wolnej komody,która teraz należała już do mnie.
Na kolację zeszłam sama.Mandy była już w stołówce.Siedziała przy tym samym stoliku co wczoraj.
-Hej - Odezwałam się i usiadłam obok niej kładąc na stolik tacę z jedzeniem.
-Hej - Odparła z pełną buzią jedzenia.
-Czemu nie wróciłaś do pokoju po zajęciach? - Spytałam.
-Byłam z chłopakiem - Oświadczyła.
-Nie wiedziałam,że masz kogoś - Uśmiechnęłam się.
-Teraz już wiesz - Napiła się soku.
-Mam nadzieję,że nikt nie wie o tym co rano...
-Daj spokój - Weszła mi w zdanie - Nie jestem kapusiem,jasne? - Powiedziała z lekkim poirytowaniem w głosie.
-Jasne,rozumiem - Zaczęłam jeść.Po piętnastu minutach,Mandy wstała.
-Idę już,mam jeszcze coś do załatwienia - I odeszła zanieść talerz,a potem opuściła stołówkę.
Dokończyłam jedzenie i udałam się do pokoju.Idąc w jego stronę usłyszałam z niego jakieś krzyki.Powolnym ruchem otworzyłam drzwi.Stała tam Danielle,jakaś starsza kobieta i jeden wysoki mężczyzna.
-Mandy Donovat,złamałaś regulamin - Powiedziała zdenerwowana Danielle stanowczym głosem.Mandy,stała sparaliżowana przy swoim łóżku.Widziałam po jej minie,że jest bezradna,jeszcze nigdy nie widziałam u niej tego wyrazu twarzy.
-Nie,to jakaś pomyłka - Wyszeptała przerażona.
-Żadna pomyłka - Zaprzeczyła starsza kobieta - Pewien uczeń doniósł nam,że masz romans z wampirem.
-Czy to prawda,Mandy? - Zapytała zdenerwowana Danielle.
-Ja...- Nie wiedziała co powiedzieć.Była tak bardzo przerażona,że jej głos drżał.
-Mandy Donovat,zostajesz zawieszona! - Krzyknęła stanowczo Danielle - Kol,zabierz ją stąd - Rozkazała zimnym tonem.
-Tak jest - Mężczyzna zakuł Mandy w kajdanki.Postanowiłam wejść do pokoju.
-Przepraszam,co się tu dzieje? - Zapytałam zdezorientowana.
-Ta młoda dama złamała zasady naszej akademii - Wyjaśniła starsza kobieta.
-To nic poważnego,musimy ją przesłuchać - Powiedziała Danielle - Nie martw się.Idź już spać,Alex.
-Ale,powinnam wiedzieć.
-Jeśli ktoś nie przestrzega regulaminu,musi ponieść za to karę.Przykro mi - Danielle obróciła się i wyszła z starszą kobietą.
Przez chwilę stałam tam jak wryta i patrzyłam jak mężczyzna prowadzi zakutą w kajdanki Mandy do windy.Za nimi szła Danielle,a przy niej starsza kobieta.Nikt nic nie mówił.Wszyscy kierowali się ku windzie.
Rozejrzałam się po pokoju.Byłam w nim zupełnie sama.Te miejsce zaczynało mnie przerażać,po prostu się bałam.
_______________________________________________________________________________________________________________
This story is really interesting,You can learn something.... it will be fantastic ! :-D
OdpowiedzUsuń