Rozchyliłam swoje powieki i pierwsze co zobaczyłam to klatka piersiowa Stefana,który jeszcze smacznie spał.Ziewnęłam,a potem podniosłam się z łóżka i dostrzegłam za oknem krople deszczu spływającego po szybie mojego pokoju.No tak,zapewne jeszcze chwile temu musiało nieźle padać,ale szczerze mówiąc nie robi to na mnie wielkiego wrażenia,bo mieszkam w Londynie od urodzenia i takie deszczowe pogody to dla mnie normą.
Gapiłam się w okno jakieś dobre dwie minuty.Po chwili usłyszałam za swoimi plecami pomrukiwanie Stefana,chyba się budził,odwróciłam się do niego.
-Dzień dobry - Wymruczał do mnie zaspanym głosem i lekko uniósł swoje usta w coś na wzór uśmiechu.
-Hej - Odpowiedziałam cicho,a po chwili położyłam się na łóżku obok niego.Chłopak wziął mnie w swoje ramiona i natychmiast przytulił.
- Moja laleczka - Szeptał mi do ucha.
-Dziękuje,że zostałeś - W odpowiedzi tylko ciepło się uśmiechnął i pocałował moje czoło.Wtuliłam się do niego,a chłopak spojrzał w moje oczy,złączył nasze usta i obdarzył mnie delikatnym pocałunkiem,który bez zastanowienia odwzajemniłam.Stefan był kimś więcej,niż tylko chłopakiem,był moją pierwszą miłością.Był tym przy którym czułam się jak z nikim innym.Kochałam go całą sobą i on kochał mnie.Wiedziałam to,nasza miłość trwała już od roku,a ja z każdym dniem,kochałam go bardziej i bardziej i nie mogłam wyobrazić sobie życia bez tego przystojniaka,którego tak bardzo kochałam.
-Alex? - Usłyszałam zza drzwi łazienki głos Danielle.
-Już idę - Wyszłam z łazienki,a Danielle przywitała mnie lekkim uśmiechem.
-Dziś masz trening.
-Tak,wiem.7:30?
-Mhm,tak.Słuchaj,treningi będzie prowadził Alarick Saltzman.Jesteś nowa,wiec na razie będziesz mieć je osobno.
-Okay,zaprowadzisz mnie? - Spytałam ubierając sportowe buty.
-Pewnie,chodź ze mną - I wyszłyśmy z pokoju.
-Danielle? Co z Mandy? - Szepnęłam.
-Mandy przyznała się.Na razie jest w podziemnych lochach,komisja musi zdecydować co z nią będzie dalej.
-Czy grozi jej wyrzucenie z akademii?
-Tak,to bardzo prawdopodobne - Weszłyśmy do windy.
-O mój Boże - Szepnęłam z przerażeniem - Mogę się z nią zobaczyć?
-Tak,myślę,że będzie taka możliwość,ale najpierw skupmy się na treningu - Gdy winda się otworzyła byłyśmy na parterze.Minęłyśmy schody nad którymi widniał ten przeklęty napis "Wampiry" a mnie przeszedł dreszcz.Przypomniała mi się sytuacja mająca miejsce wczoraj.Nie powinnam o tym myśleć,nie teraz,nie w tym momencie.Muszę się skupić na treningu,a nie na Damonie.
-Jesteśmy na miejscu - Oznajmiła Danielle i przywitała się z Alarick'iem - Hej.
-Cześć Danielle - Posłał jej sympatyczny uśmiech,a potem spojrzał na mnie i wyciągnął rękę - Jestem Rick.
-Alex - Uścisnęłam rękę mężczyzny w średnim wieku.
-Zostawiam Ci ją.Na razie - Pożegnała się i odeszła,a ja zostałam z Rickiem sama.
-No to zaczniemy od 3 kółeczek.Musisz się rozgrzać trochę.
-Pewnie - I zrobiłam to o co prosił Rick.Zaczęłam biec pierwsze kółko i nie było tak źle jak przypuszczałam,że będzie.
-Gotowe - Powiedziałam sapiąc po rozrobieniu tych trzech kółek.
-Świetna robota.Teraz zrobimy kilka ćwiczeń siłowych,muszę zobaczyć jaka silna jesteś.
Po treningu wybiła 8:10.Poszłam od razu pod zimny prysznic.Ubrałam świeże ciuchy i zeszłam na śniadanie.
W stołówce miejsce Mandy było puste.Wzięłam tacę z jedzeniem i usiadłam tam,zaczęłam jeść swój posiłek.
-Mogę? - Zapytała Danielle stojąc przy moim stoliku.
-Jasne.
-Po śniadaniu zaczniesz zajęcia,zaprowadzę Cię,a tutaj masz plan lekcji - Dała mi kartkę.
-Zaczynam o 9:00?
-Tak - Potwierdziła - Poznasz pewnie nowe osoby,będziesz miała nowe koleżanki.
-Mam nadzieję - Wymusiłam uśmiech.
-Jak minął Ci trening?
-Było świetnie.Rick jest naprawdę w porządku - Stwierdziłam - Jest też pół wilkołakiem?
-Nie.Rick jest hybrydą.
-Hy...Co to takiego?
-To mieszaniec wampira i wilkołaka,ale w porządku.Rick jest doświadczony w tym co robi,można mu ufać.
-Okay - Wzięłam łyk zielonej herbaty,a Danielle wstała od stołu.
-Będę lecieć,ale przed 9:00 wpadnę do Ciebie do pokoju.Bądź tam - Jeszcze raz się uśmiechnęła i poszła.
O 8:55 byłam już w pokoju.Siedziałam na łóżku aż w końcu usłyszałam zza drzwiami głos Danielle.
-Gotowa?
-Tak - Otworzyłam drzwi - Możemy iść - Wyszłam z pokoju i podążyłam za Danielle.Zaprowadziła mnie pod salę 12.Była tam grupka uczniów którzy trzymali w rękach książki,rozmawiali ze sobą,a niektórzy stali i bezczynnie podpierali ściany.
-Dasz sobie radę - Danielle położyła mi rękę na ramieniu,a potem odwróciła się i odeszła.
-Muszę - Szepnęłam do siebie i podeszłam obok drzwi,obok uczniów którzy też tam czekali.
-Hej,to ty jesteś tą nową uczennicą? - Przede mną stanęła jakaś dziewczyna z czerwoną teczką w ręku.
-Um,tak.Jestem Alex - Przedstawiłam się posyłając jej sympatyczny uśmiech.
-Sara - Odwzajemniła uśmiech - Bardzo się cieszę,że do nas dołączyłaś - Mówiła ucieszona.
-Od jak dawna tu jesteś? - Zapytałam.
-Od kilku miesięcy.A ty?
-Od dwóch dni - Wyznałam.
-Twoją lokatorką jest Mandy,prawda?
-Tak.
-Mandy jest trochę dziwna.Nie rozmawia za bardzo z nikim i wiecznie chodzi wkurzona.
-Tak,zauważyłam - Powiedziałam ciszej przyglądając się dziewczynie.Była również brunetką,ale jej oczy były zielone.
-Bycie w tej akademii bardzo zmienia człowieka.Wiesz,że kiedyś byłam wegetarianką? Teraz to już przeszłość - Zaśmiała się.
-Nie jesteśmy ludźmi - Powiedziałam z lekkim uśmiechem - Emily mówiła,że jesteśmy istotami - Przyznałam.
-Emily? Mówisz o tej czarownicy.No tak...Po części ma rację,ale...Ja zawsze będę człowiekiem.Tam się wychowałam.
-Na ziemi? Ty też jesteś Ziemianką? - Moja twarz napełniła się ciekawością.
-Tak,ale któregoś dnia...Musiałam zacząć życie tutaj - Powiedziała pół głosem i odwróciła głowę w tył.
-Kto to? - Zapytałam gdy zobaczyłam starszego mężczyznę kierującego się w naszym kierunku.
-To Profesor Grindolf.Uczy nas.Jest bardzo w porządku - Uśmiechnęła się Sara,a profesor ominął nas i poszedł do drzwi.
-Witam was uczniowie - Powiedział do wszystkich otwierając drzwi do sali.Wszedł pierwszy,a za nim podążyli uczniowie.
Każdy zajął miejsce.Ja usiadłam obok Sary.Przy nas usiadły inne dziewczyny.Sara zapoznała mnie z nimi.Były sympatyczne.
-Jak zapewne wiecie mamy w akademii nową uczennicę.Alexandra Handerson - Wyczytał moje imię z jakiegoś małego notesu,a potem wzrokiem szukał mnie wśród uczniów.Sara kazała mi wstać,więc niepewnie wstałam.Profesor mnie zauważył - Och,Tam jesteś - Uśmiechnął się - Bardzo się cieszymy,że do nas dołączyłaś Alexandro.Na pewno nie pożałujesz,że tu jesteś - Zapewniał.Posłałam mu sympatyczny uśmiech,a gdy skończył mówić usiadłam na miejsce.Potem przeszedł do lekcji.Lekcja odbywała się dwie godziny,a potem następowała dziesięciominutowa przerwa.Czy było nudno? Nie,dla mnie nie było.
Gdy skończyłam lekcję wybiła 13:00.Wyszłam z klasy razem z Sarą,która była już wykończona dzisiejszym dniem.
-Chyba jesteś zmęczona - Stwierdziłam.
-Nie,to nie o to chodzi.Po prostu dzisiejsza lekcja była nudna - Przyznała.
-Daj spokój,nie było aż tak źle - Zaśmiałam się.
-Masz ochotę wyskoczyć do kafejki? - Zaproponowała ,a jej twarz od razu się rozpromieniła.
-Jasne - Zgodziłam się i poszłam za Sarą.Pojechałyśmy windą na 10 piętro - Ta winda szybko jeździ - Powiedziałam.
-Racja - Pociągnęła mój nadgarstek prowadząc w głąb korytarzu.Minęłyśmy basen,bibliotekę i stołówkę.
-Gdzie jest ta kafejka? - Pytałam idąc zaraz za Sarą.
-Tutaj - Odpowiedziała w momencie gdy znalazłyśmy się przy niej.Była kilka kroków dalej od stołówki,czemu jej nie zauważyłam wcześniej? Chyba powinnam zacząć chodzić do okulisty.
-No nieźle,nie widziałam jej tu wcześniej.
-Teraz już wiesz - Weszłyśmy do środka.Zamówiłyśmy sobie gorące czekolady.Usiadłyśmy przy okrągłym stoliku.
-Wiesz,że na te piętro mogą przychodzić nawet wampiry? - Uprzedziła podpierając swoją głowę dłonią.
-Jak to? Przecież wampiry i wilko...
-No tak,są wrogami - Przerwała mi - Ale na 10 piętrze każda istota może przebywać,ale tu są kamery - Wyjaśniła.
-I co z tego? - Rozejrzałam się.
-To,że w razie bójki,albo jakiegoś starcia strażnicy akademii mogą działać.Poza tym,tam są strażnicy - Wskazała palcem na drzwi niedaleko windy.Wyjaśniła,że za tamtymi drzwiami znajdują się strażnicy,którzy mają kontrole nad 10 piętrem,powiedziała też,że tutaj nigdy nie dochodzi do bójek.Sara,była bardzo wygadaną i inteligentną dziewczyną.Miło się z nią rozmawiało.
-Dlaczego tu trafiłaś? - Wypaliłam,ale po chwili żałowałam,że nie ugryzłam się w język.
-Um...Moi rodzice zginęli w Pożarze..Moja mama była pół wilkołakiem i odziedziczyłam to po niej.
-Przepraszam,nie chciałam być ciekawska.
-Ej,w porządku.Nic się nie... - Zawiesiła głos,a po chwili odwróciła wzrok na wejście w którym stał,Damon....
-Oh nie - Szepnęłam,a serce mi przyśpieszyło.Damon wlepił we mnie wzrok,ale ja spojrzałam na Sarę.
-Damon...Jest tu trenerem wampirów.
-Wampirów? - Kątem oka zerkałam na niego.
-Tak,jest nieziemsko przystojny - Szepnęła - Ale nie możemy z nim rozmawiać,regulamin nam tego zakazuje - Szeptała.
-No tak,wiem - Upiłam łyk gorącej czekolady.Starałam się uspokoić,ale nie potrafiłam,bo czułam jego wzrok na sobie.
-W każdym bądź razie,pogodziłam się już z tym faktem - Podsumowała przyglądając się swojej bransoletce na nadgarstku.
-Nigdy nie rozmawiałaś z żadnym wampirem? - Mówiłam cicho.
-Nie - Pokręciła głową - Nie wolno nam,to naruszenie regulaminu,wampiry to nasi wrogowie.
-No tak,masz rację - Przytaknęłam ruchem głowy,a potem w końcu spojrzałam w stronę wampira stojącego przy barze.Popijał jakiś trunek i rozmawiał z barmanką,która chyba musiała go lubić,bo cały czas szczerzyła swoje zęby do niego.
-Nie mów,że on tobie też wpadł w oko? - Zaśmiała się pod nosem Sara,ale ja od razu pokręciłam głową.
-Nie,oczywiście,że nie.Po prostu...On mi kogoś przypomina - Skłamałam szybko i ponownie upiłam łyk swojego napoju.
-Hm,niech Ci będzie - Napiła się swojego trunku,a potem również spojrzała w stronę Damon'a.
-Powinnyśmy się go bać?
-Nie - Przerzuciła wzrok na mnie - Tutaj nie możemy skakać sobie go gardeł - Rzuciła z ironicznym tonem głosu.
-No tak - Zerknęłam na zegar wiszący na ścianie - Oh,muszę już się zmywać.Miałam jeszcze coś do załatwienia.
-Jasne,do zobaczenia - Pożegnałam ją uśmiechem i wyszłam z kafejki.Szłam pośpiesznie do windy.Chciałam już tam być.
Gdy znalazłam się w windzie widziałam,że do niej zmierza ktoś jeszcze.Damon,nie.Tylko nie on,błagam.
-Hej - Odezwał się gdy wszedł do windy.
-Nie powinniśmy rozmawiać - Szepnęłam z lekką paniką w głosie,a winda się zamknęła - Tu mogą być kamery.
-Spokojnie,nie ma ich tu - Zapewnił,a potem się triumfalnie uśmiechnął.
-I co z tego? Nie będę z Tobą rozmawiać! - Uniosłam głos.
-Tylko się nie wściekaj - Powiedział spokojnie.
-Wiedziałeś - Zerknęłam na niego - Od początku wiedziałeś,że nie możemy rozmawiać! - Krzyknęłam.
-Owszem,wyczułem,że jesteś pół wilkołakiem,ale...Nic się nie stało.Nikt nas nawet nie widział.
-Co chciałeś osiągnąć? Chciałeś,żeby mnie wyrzucili stąd na zbity pysk!? - Krzyczałam.
-Nie miała byś problemów,bo nie miałaś pojęcia o tym,że jestem wampirem - Wytłumaczył szybko.
-Nie obchodzi mnie to,nie chce mieć problemów przez Ciebie - Winda się otworzyła na moim piętrze.
-Nie panikuj - Szepnął z rozbawieniem w głosie.
-Trzymaj się ode mnie z daleka - Wyszłam szybko z windy i poszłam w stronę pokoju.Gdy szłam korytarzem minęłam Danielle.
-Hej Alex,jak tam pierwsza lekcja z profesorem? - Zapytała z uśmiechem.
-W porządku - Zatrzymałam się przy niej - Czy mogę się już zobaczyć z Mandy?
-Jasne,chodź,zaprowadzę Cię - Podążyłam za Danielle.
Danielle zaprowadziła mnie do windy,ale do innej windy.Zjechałyśmy nią do piwnicy,a potem podążyłam już za nią.
-Poczekam tu,a ty idź.Tylko pośpiesz się,dobrze?
-Dobrze - Poszłam w stronę krat.Niektóre lochy były puste,ale w końcu trafiłam na ten,gdzie była Mandy.
-Mandy! - Zawołałam i podeszłam pośpiesznie do krat,a ona zrobiła dokładnie to samo.
-Alex,co tu robisz? - Była zdziwiona,chyba nie spodziewała się mnie tutaj.
-Przyszłam sprawdzić jak się czujesz.Wszystko w porządku?
-Um,bywało lepiej - Wymusiła lekki uśmiech.
-Dlaczego Cię tu zamknęli?
-Złamałam regulamin - Przyznała przewracając oczami.
-Regulamin? Który punkt zatem złamałaś?
-Piąty - Powiedziała dopiero po chwili zastanowienia.
-Miłość i przyjaźń... - Szepnęłam pod nosem starając sobie przypomnieć o co dokładnie w nim chodziło.
-Nie wolno nam się zadawać z wampirami,Alex - Powiedziała z lekką irytacją w głosie.
-No tak... - Chyba wszystko zaczynało mi się układać w całość.
-Spotykałam się przez pewien czas z wampirem.Zakochaliśmy się w sobie - Wyznała spokojnie,a potem usiadła na ławce i ze spuszczoną już głową mówiła dalej - Wiedzieliśmy,że łamiemy zasady,ale...Nie obchodziło nas to - Szepnęła z zdesperowana.
-Gdzie on jest? - Spytałam cicho.
-Zamknęli go,wstrzyknęli werbenę,a potem będą pewnie go chcieli zabić - Mówiła z taką bezsilnością w głosie.
-Werbena? - Rzuciłam jej pytający wyraz twarzy.
-Osłabia wampira,ale....W dużych dawkach może być śmiertelna.
-Jak mogę Ci pomóc? - Zapytałam,a Mandy uniosła głowę,uważnie patrząc w moją stronę.
-Nie możesz mi pomóc,nikt nie może - Wzruszyła bezradnie ramionami - Pogodziłam się już z tym,że przegrałam.
-Więc co teraz będzie?
-Koniec - Zamknęła oczy opierając się plecami o betonową ścianę - Dziś już chyba zobaczymy się po raz ostatni.
-Ostatni? - Zmarszczyłam brwi.Co ona bredzi?
-Dobrze,że się nie przywiązałyśmy do siebie - Uśmiechnęła się ironicznie,a potem po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
-Mandy...
-Idź już Alex i pamiętaj,że...Złamanie regulaminu grozi śmiercią - Ostrzegła,a potem wstała i odwróciła się plecami do mnie.
-Próbuj...
-Po prostu stąd idź - Wtrąciła się w moje słowo stanowczym tonem.Chyba płakała,tak przynajmniej mi się zdawało.
-Dobrze - Odparłam po chwili milczenia,a potem bez słowa wyszłam.Danielle czekała na mnie przy drzwiach.
-Tak musiało się stać,Alex - Oznajmiła gdy zobaczyła mój smutny wyraz twarzy.
-Rozumiem,ale...Każdy zasługuje na drugą szansę,Danielle - Wymamrotałam.
-Nie zawsze można dać drugą szansę - Szepnęła,a potem skierowałyśmy się do windy,którą pojechałyśmy na 7 piętro.
-Hej,to ty jesteś tą nową uczennicą? - Przede mną stanęła jakaś dziewczyna z czerwoną teczką w ręku.
-Um,tak.Jestem Alex - Przedstawiłam się posyłając jej sympatyczny uśmiech.
-Sara - Odwzajemniła uśmiech - Bardzo się cieszę,że do nas dołączyłaś - Mówiła ucieszona.
-Od jak dawna tu jesteś? - Zapytałam.
-Od kilku miesięcy.A ty?
-Od dwóch dni - Wyznałam.
-Twoją lokatorką jest Mandy,prawda?
-Tak.
-Mandy jest trochę dziwna.Nie rozmawia za bardzo z nikim i wiecznie chodzi wkurzona.
-Tak,zauważyłam - Powiedziałam ciszej przyglądając się dziewczynie.Była również brunetką,ale jej oczy były zielone.
-Bycie w tej akademii bardzo zmienia człowieka.Wiesz,że kiedyś byłam wegetarianką? Teraz to już przeszłość - Zaśmiała się.
-Nie jesteśmy ludźmi - Powiedziałam z lekkim uśmiechem - Emily mówiła,że jesteśmy istotami - Przyznałam.
-Emily? Mówisz o tej czarownicy.No tak...Po części ma rację,ale...Ja zawsze będę człowiekiem.Tam się wychowałam.
-Na ziemi? Ty też jesteś Ziemianką? - Moja twarz napełniła się ciekawością.
-Tak,ale któregoś dnia...Musiałam zacząć życie tutaj - Powiedziała pół głosem i odwróciła głowę w tył.
-Kto to? - Zapytałam gdy zobaczyłam starszego mężczyznę kierującego się w naszym kierunku.
-To Profesor Grindolf.Uczy nas.Jest bardzo w porządku - Uśmiechnęła się Sara,a profesor ominął nas i poszedł do drzwi.
-Witam was uczniowie - Powiedział do wszystkich otwierając drzwi do sali.Wszedł pierwszy,a za nim podążyli uczniowie.
Każdy zajął miejsce.Ja usiadłam obok Sary.Przy nas usiadły inne dziewczyny.Sara zapoznała mnie z nimi.Były sympatyczne.
-Jak zapewne wiecie mamy w akademii nową uczennicę.Alexandra Handerson - Wyczytał moje imię z jakiegoś małego notesu,a potem wzrokiem szukał mnie wśród uczniów.Sara kazała mi wstać,więc niepewnie wstałam.Profesor mnie zauważył - Och,Tam jesteś - Uśmiechnął się - Bardzo się cieszymy,że do nas dołączyłaś Alexandro.Na pewno nie pożałujesz,że tu jesteś - Zapewniał.Posłałam mu sympatyczny uśmiech,a gdy skończył mówić usiadłam na miejsce.Potem przeszedł do lekcji.Lekcja odbywała się dwie godziny,a potem następowała dziesięciominutowa przerwa.Czy było nudno? Nie,dla mnie nie było.
Gdy skończyłam lekcję wybiła 13:00.Wyszłam z klasy razem z Sarą,która była już wykończona dzisiejszym dniem.
-Chyba jesteś zmęczona - Stwierdziłam.
-Nie,to nie o to chodzi.Po prostu dzisiejsza lekcja była nudna - Przyznała.
-Daj spokój,nie było aż tak źle - Zaśmiałam się.
-Masz ochotę wyskoczyć do kafejki? - Zaproponowała ,a jej twarz od razu się rozpromieniła.
-Jasne - Zgodziłam się i poszłam za Sarą.Pojechałyśmy windą na 10 piętro - Ta winda szybko jeździ - Powiedziałam.
-Racja - Pociągnęła mój nadgarstek prowadząc w głąb korytarzu.Minęłyśmy basen,bibliotekę i stołówkę.
-Gdzie jest ta kafejka? - Pytałam idąc zaraz za Sarą.
-Tutaj - Odpowiedziała w momencie gdy znalazłyśmy się przy niej.Była kilka kroków dalej od stołówki,czemu jej nie zauważyłam wcześniej? Chyba powinnam zacząć chodzić do okulisty.
-No nieźle,nie widziałam jej tu wcześniej.
-Teraz już wiesz - Weszłyśmy do środka.Zamówiłyśmy sobie gorące czekolady.Usiadłyśmy przy okrągłym stoliku.
-Wiesz,że na te piętro mogą przychodzić nawet wampiry? - Uprzedziła podpierając swoją głowę dłonią.
-Jak to? Przecież wampiry i wilko...
-No tak,są wrogami - Przerwała mi - Ale na 10 piętrze każda istota może przebywać,ale tu są kamery - Wyjaśniła.
-I co z tego? - Rozejrzałam się.
-To,że w razie bójki,albo jakiegoś starcia strażnicy akademii mogą działać.Poza tym,tam są strażnicy - Wskazała palcem na drzwi niedaleko windy.Wyjaśniła,że za tamtymi drzwiami znajdują się strażnicy,którzy mają kontrole nad 10 piętrem,powiedziała też,że tutaj nigdy nie dochodzi do bójek.Sara,była bardzo wygadaną i inteligentną dziewczyną.Miło się z nią rozmawiało.
-Dlaczego tu trafiłaś? - Wypaliłam,ale po chwili żałowałam,że nie ugryzłam się w język.
-Um...Moi rodzice zginęli w Pożarze..Moja mama była pół wilkołakiem i odziedziczyłam to po niej.
-Przepraszam,nie chciałam być ciekawska.
-Ej,w porządku.Nic się nie... - Zawiesiła głos,a po chwili odwróciła wzrok na wejście w którym stał,Damon....
-Oh nie - Szepnęłam,a serce mi przyśpieszyło.Damon wlepił we mnie wzrok,ale ja spojrzałam na Sarę.
-Damon...Jest tu trenerem wampirów.
-Wampirów? - Kątem oka zerkałam na niego.
-Tak,jest nieziemsko przystojny - Szepnęła - Ale nie możemy z nim rozmawiać,regulamin nam tego zakazuje - Szeptała.
-No tak,wiem - Upiłam łyk gorącej czekolady.Starałam się uspokoić,ale nie potrafiłam,bo czułam jego wzrok na sobie.
-W każdym bądź razie,pogodziłam się już z tym faktem - Podsumowała przyglądając się swojej bransoletce na nadgarstku.
-Nigdy nie rozmawiałaś z żadnym wampirem? - Mówiłam cicho.
-Nie - Pokręciła głową - Nie wolno nam,to naruszenie regulaminu,wampiry to nasi wrogowie.
-No tak,masz rację - Przytaknęłam ruchem głowy,a potem w końcu spojrzałam w stronę wampira stojącego przy barze.Popijał jakiś trunek i rozmawiał z barmanką,która chyba musiała go lubić,bo cały czas szczerzyła swoje zęby do niego.
-Nie mów,że on tobie też wpadł w oko? - Zaśmiała się pod nosem Sara,ale ja od razu pokręciłam głową.
-Nie,oczywiście,że nie.Po prostu...On mi kogoś przypomina - Skłamałam szybko i ponownie upiłam łyk swojego napoju.
-Hm,niech Ci będzie - Napiła się swojego trunku,a potem również spojrzała w stronę Damon'a.
-Powinnyśmy się go bać?
-Nie - Przerzuciła wzrok na mnie - Tutaj nie możemy skakać sobie go gardeł - Rzuciła z ironicznym tonem głosu.
-No tak - Zerknęłam na zegar wiszący na ścianie - Oh,muszę już się zmywać.Miałam jeszcze coś do załatwienia.
-Jasne,do zobaczenia - Pożegnałam ją uśmiechem i wyszłam z kafejki.Szłam pośpiesznie do windy.Chciałam już tam być.
Gdy znalazłam się w windzie widziałam,że do niej zmierza ktoś jeszcze.Damon,nie.Tylko nie on,błagam.
-Hej - Odezwał się gdy wszedł do windy.
-Nie powinniśmy rozmawiać - Szepnęłam z lekką paniką w głosie,a winda się zamknęła - Tu mogą być kamery.
-Spokojnie,nie ma ich tu - Zapewnił,a potem się triumfalnie uśmiechnął.
-I co z tego? Nie będę z Tobą rozmawiać! - Uniosłam głos.
-Tylko się nie wściekaj - Powiedział spokojnie.
-Wiedziałeś - Zerknęłam na niego - Od początku wiedziałeś,że nie możemy rozmawiać! - Krzyknęłam.
-Owszem,wyczułem,że jesteś pół wilkołakiem,ale...Nic się nie stało.Nikt nas nawet nie widział.
-Co chciałeś osiągnąć? Chciałeś,żeby mnie wyrzucili stąd na zbity pysk!? - Krzyczałam.
-Nie miała byś problemów,bo nie miałaś pojęcia o tym,że jestem wampirem - Wytłumaczył szybko.
-Nie obchodzi mnie to,nie chce mieć problemów przez Ciebie - Winda się otworzyła na moim piętrze.
-Nie panikuj - Szepnął z rozbawieniem w głosie.
-Trzymaj się ode mnie z daleka - Wyszłam szybko z windy i poszłam w stronę pokoju.Gdy szłam korytarzem minęłam Danielle.
-Hej Alex,jak tam pierwsza lekcja z profesorem? - Zapytała z uśmiechem.
-W porządku - Zatrzymałam się przy niej - Czy mogę się już zobaczyć z Mandy?
-Jasne,chodź,zaprowadzę Cię - Podążyłam za Danielle.
Danielle zaprowadziła mnie do windy,ale do innej windy.Zjechałyśmy nią do piwnicy,a potem podążyłam już za nią.
-Poczekam tu,a ty idź.Tylko pośpiesz się,dobrze?
-Dobrze - Poszłam w stronę krat.Niektóre lochy były puste,ale w końcu trafiłam na ten,gdzie była Mandy.
-Mandy! - Zawołałam i podeszłam pośpiesznie do krat,a ona zrobiła dokładnie to samo.
-Alex,co tu robisz? - Była zdziwiona,chyba nie spodziewała się mnie tutaj.
-Przyszłam sprawdzić jak się czujesz.Wszystko w porządku?
-Um,bywało lepiej - Wymusiła lekki uśmiech.
-Dlaczego Cię tu zamknęli?
-Złamałam regulamin - Przyznała przewracając oczami.
-Regulamin? Który punkt zatem złamałaś?
-Piąty - Powiedziała dopiero po chwili zastanowienia.
-Miłość i przyjaźń... - Szepnęłam pod nosem starając sobie przypomnieć o co dokładnie w nim chodziło.
-Nie wolno nam się zadawać z wampirami,Alex - Powiedziała z lekką irytacją w głosie.
-No tak... - Chyba wszystko zaczynało mi się układać w całość.
-Spotykałam się przez pewien czas z wampirem.Zakochaliśmy się w sobie - Wyznała spokojnie,a potem usiadła na ławce i ze spuszczoną już głową mówiła dalej - Wiedzieliśmy,że łamiemy zasady,ale...Nie obchodziło nas to - Szepnęła z zdesperowana.
-Gdzie on jest? - Spytałam cicho.
-Zamknęli go,wstrzyknęli werbenę,a potem będą pewnie go chcieli zabić - Mówiła z taką bezsilnością w głosie.
-Werbena? - Rzuciłam jej pytający wyraz twarzy.
-Osłabia wampira,ale....W dużych dawkach może być śmiertelna.
-Jak mogę Ci pomóc? - Zapytałam,a Mandy uniosła głowę,uważnie patrząc w moją stronę.
-Nie możesz mi pomóc,nikt nie może - Wzruszyła bezradnie ramionami - Pogodziłam się już z tym,że przegrałam.
-Więc co teraz będzie?
-Koniec - Zamknęła oczy opierając się plecami o betonową ścianę - Dziś już chyba zobaczymy się po raz ostatni.
-Ostatni? - Zmarszczyłam brwi.Co ona bredzi?
-Dobrze,że się nie przywiązałyśmy do siebie - Uśmiechnęła się ironicznie,a potem po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
-Mandy...
-Idź już Alex i pamiętaj,że...Złamanie regulaminu grozi śmiercią - Ostrzegła,a potem wstała i odwróciła się plecami do mnie.
-Próbuj...
-Po prostu stąd idź - Wtrąciła się w moje słowo stanowczym tonem.Chyba płakała,tak przynajmniej mi się zdawało.
-Dobrze - Odparłam po chwili milczenia,a potem bez słowa wyszłam.Danielle czekała na mnie przy drzwiach.
-Tak musiało się stać,Alex - Oznajmiła gdy zobaczyła mój smutny wyraz twarzy.
-Rozumiem,ale...Każdy zasługuje na drugą szansę,Danielle - Wymamrotałam.
-Nie zawsze można dać drugą szansę - Szepnęła,a potem skierowałyśmy się do windy,którą pojechałyśmy na 7 piętro.
***
Następnego dnia całe siódme piętro wiedziało już,że Mandy złamała regulamin.Uczniowie cały czas o tym mówili,gdziekolwiek bym nie poszła,cały czas słyszałam jak ją obgadują,doszłam do wniosku,że Mandy chyba nie była lubiana w tej akademii,skoro pół wilkołaki jej nie lubiły,to pewnie cała akademia za nią nie przepadała.Ja z kolei starałam się przestać o tym myśleć,chociaż tak naprawdę nie mogłam o tym nie myśleć.Poszłam wcześniej na trening i skończyłam go o 7:00,więc miałam więcej czasu dla siebie.Przed śniadaniem poszłam do altanki w której poznałam Damon'a.Miałam nadzieję,że nikogo w niej nie zobaczę.Chciałam pobyć chwilę sama,zebrać myśli i zastanowić się nad tym czy jest szansa aby pomóc Mandy.Nie chciałam jej zostawiać samej,potrzebowała pomocy,a ja mogłam jej pomóc.Przynajmniej tak mi się wydawało,bo...Mogłam jej pomóc,prawda...?
-Polubiłaś moje miejsce - Odezwał się ktoś za moimi plecami.Automatycznie się odwróciłam Zobaczyłam Damon'a.
-Co tu robisz? - Zapytałam z lekką irytacją w głosie.
-Wyczułem Cię - Uśmiechnął się zwycięskim uśmiechem,a potem wszedł do altanki i stanął naprzeciw mnie.
-To nie jest zabawne - Pokręciłam głową i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej - Chcę być sama - Syknęłam.
-To sobie idź,nikt nie każe Ci tu być - Zaśmiał się,a potem oparł o balustradę altanki.
-Jesteś bezczelny - Fuknęłam przez zęby.
-A ty głupiutka - Mrugnął do mnie nie zmieniając tego łobuzerskiego uśmiechu.
-Nie powinniśmy rozmawiać - Przypomniałam mu,ale on tylko wzruszył na to ramionami.
-Wiedziałaś,że to moje miejsce...Więc? Dlaczego tu jesteś? - Spojrzeliśmy na siebie.
-Bo myślałam,że tutaj coś wymyślę.
-Coś się stało?
-Tak.Moja koleżanka z pokoju ma kłopoty - Wyznałam - Złamała piąta zasadę regulaminu.Teraz ma przekichane.
-Uu,nie dobrze - Skrzywił się - Ale na szczęście,mogę Ci jakoś pomóc - Ponownie się uśmiechnął.
-Pomóc? Niby jak? - Zmarszczyłam czoło,a Damon przez chwilę mi się przyglądał.Chyba zastanawiał się nad swoją wypowiedzią.
-No gadaj - Rzuciłam nalegającym tonem.
-Mam dostęp do kluczy,którymi otwiera się lochy - Wszystko ułożyło mi się w całość,Damon,był przecież trenerem!
-No tak,zapomniałam,że jesteś trenerem.Mów dalej.
-I mogę Ci pomóc.
-Skąd mam wiedzieć,czy to nie podstęp? - Zmrużyłam powieki.
-Bo Ryan jest moim bratem - Przyznał.
-Tyler?
-Mandy i Tyler są razem.
-Czyli...Mandy umawia się z twoim bratem? - Zapytałam na co Damon skinął głową.Przez długą chwilę patrzeliśmy na siebie w ciszy,chyba każde z nas wiedziało już jaki jest plan.Oboje chcieliśmy tego samego,oboje chcieliśmy po prostu ich ocalić.
_________________________________________________________________________________________________________________
-Polubiłaś moje miejsce - Odezwał się ktoś za moimi plecami.Automatycznie się odwróciłam Zobaczyłam Damon'a.
-Co tu robisz? - Zapytałam z lekką irytacją w głosie.
-Wyczułem Cię - Uśmiechnął się zwycięskim uśmiechem,a potem wszedł do altanki i stanął naprzeciw mnie.
-To nie jest zabawne - Pokręciłam głową i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej - Chcę być sama - Syknęłam.
-To sobie idź,nikt nie każe Ci tu być - Zaśmiał się,a potem oparł o balustradę altanki.
-Jesteś bezczelny - Fuknęłam przez zęby.
-A ty głupiutka - Mrugnął do mnie nie zmieniając tego łobuzerskiego uśmiechu.
-Nie powinniśmy rozmawiać - Przypomniałam mu,ale on tylko wzruszył na to ramionami.
-Wiedziałaś,że to moje miejsce...Więc? Dlaczego tu jesteś? - Spojrzeliśmy na siebie.
-Bo myślałam,że tutaj coś wymyślę.
-Coś się stało?
-Tak.Moja koleżanka z pokoju ma kłopoty - Wyznałam - Złamała piąta zasadę regulaminu.Teraz ma przekichane.
-Uu,nie dobrze - Skrzywił się - Ale na szczęście,mogę Ci jakoś pomóc - Ponownie się uśmiechnął.
-Pomóc? Niby jak? - Zmarszczyłam czoło,a Damon przez chwilę mi się przyglądał.Chyba zastanawiał się nad swoją wypowiedzią.
-No gadaj - Rzuciłam nalegającym tonem.
-Mam dostęp do kluczy,którymi otwiera się lochy - Wszystko ułożyło mi się w całość,Damon,był przecież trenerem!
-No tak,zapomniałam,że jesteś trenerem.Mów dalej.
-I mogę Ci pomóc.
-Skąd mam wiedzieć,czy to nie podstęp? - Zmrużyłam powieki.
-Bo Ryan jest moim bratem - Przyznał.
-Tyler?
-Mandy i Tyler są razem.
-Czyli...Mandy umawia się z twoim bratem? - Zapytałam na co Damon skinął głową.Przez długą chwilę patrzeliśmy na siebie w ciszy,chyba każde z nas wiedziało już jaki jest plan.Oboje chcieliśmy tego samego,oboje chcieliśmy po prostu ich ocalić.
_________________________________________________________________________________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz