Czułam,że robię coś źle.Nie powinnam była rozmawiać z Damon'em,bo przecież tak nakazywał regulamin...Mówił jasno,że niektóre istoty po prostu nie mogą zawierać ze sobą żadnych relacji.W moim przypadku,tymi istotami były wampiry i pomimo tego,że byłam tylko pół wilkołakiem,nie mogłam się z nimi przyjaźnić,po prostu nie mogłam.To był zakaz.Wielki zakaz dla mnie oraz dla wampirów.
Około 20:00 poszłam do altanki.Było to jedyne miejsce,gdzie mogliśmy się widywać z Damon'em,tam nikt nie chodził,więc byliśmy niezauważalni, i chociaż tego nie chciałam za bardzo, to robiłam to ze względu na Mandy,której chciałam pomóc.Wiedziałam,że wiele ryzykuje,że jeśli by nas przyłapali,że jeśli odkryli by prawdę to mielibyśmy oboje przekichane,ale jego brat był w niebezpieczeństwie,podobnie jak moja lokatorka,musieliśmy działać,po prostu musieliśmy coś zrobić aby ich ocalić.
-Mam nadzieję,że zrobimy to szybko - Usłyszałam za plecami głos Damon'a.
-Nareszcie jesteś - Szepnęłam znudzonym tonem głosu.Czekałam na niego jakieś 15 minut.Masakra jakaś.
-Oh,tak bardzo się stęskniłaś? - Wyszczerzył zęby.
-Nie pochlebiaj sobie - Uniosłam brwi i posłałam mu lekki uśmiech.
-Przynajmniej się uśmiechnęłaś.
-Jaki jest plan? - Spytałam,a oboje wymieniliśmy się spojrzeniami.
-Prosty.Ja idę uratować Mandy i Tyler'a ty w tym czasie znikasz do pokoju.
-Że co? - Zmarszczyłam brwi - O czym ty mówisz? Jeszcze wczoraj mówiłeś,że oboje możemy ich wyciągnąć - Syknęłam z lekkim oburzeniem.Damon miał zamiar wykluczyć mnie z planu? To bez sensu,mogłabym pomóc,a tymczasem on przykleja mi łatkę bezużytecznej?! Nie do wiary,nie chcę być bezużyteczna w momencie gdy mogę pomóc! To nie fair,nie cierpię czegoś takiego.
-Wiem,co mówiłem,ale? Chodzi o to...Że nie mogę pozwolić Ci ryzykować - Wyznał po chwili milczenia.
-Damon,chce pomóc - Podkreśliłam ostatnie słowa i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Wiem Alex,wiem - Szepnął łagodnym tonem - Ale żyje tutaj trochę dużej,znam ryzyko i jego konsekwencje.Nie możesz ich mieć Alex - Powiedział cicho,a potem uśmiechnął się szczerze.Jego wzrok był łagodny,szczery i taki....Troskliwy.Nigdy wcześniej nie widziałam u niego tego typu wyrazu twarzy.Milczeliśmy,wpatrując się w siebie w ciszy.Damon w tej chwili,był inny,taki nowy.
-Więc...Mam sobie teraz pójść? - Zapytałam przerywając ciszę.Damon kiwnął głową.
-Tak będzie lepiej - Odparł.
-Uważaj na siebie - Wyszeptałam,a potem rzuciłam mu ostatnie spojrzenie i odeszłam z altanki kierując się od razu do akademika.
Tej nocy nie spałam.Cały czas zastanawiałam się ,czy Damon dał radę im pomóc,czy nie został przyłapany...Chciałam żeby wszystko było dobrze.Miałam wyrzuty sumienia,że złamałam regulamin,wiedziałam,że robię źle i muszę to zakończyć,puścić w niepamięć i zapomnieć,że znam Damon'a.Wiem,że to nie będzie łatwe,ale chyba powinnam urwać z nim kontakt,dla własnego dobra.
Zasnęłam około 4:00,ale o 5:00 obudził mnie szept.Rozchyliłam powieki i niespodziewanie zobaczyłam Damon'a siedzącego przy moim łóżku.Zamrugałam powiekami,a potem uszczypnęłam się w przed ramie by upewnić się,że nie śnię.Sen? Nie,to była rzeczywistość,a Damon naprawdę tu był.Siedział na krześle przy moim łóżku i patrzył na mnie swoim troskliwym wzrokiem.
-Co tu robisz? - Zapytałam zachrypniętym głosem - Nie powinno Cię tu być.
-Wiem,ale...Musiałem Cię zobaczyć - Wyszeptał.
-Zobaczyć? - Spojrzałam na niego z pod przymrużonych powiek.
-Mhm - Kiwnął głową - Przepraszam,że Cię obudziłem.
-W porządku....Co z Mandy i Tyler'em? - Spytałam.
-Pomogłem im uciec,nie wrócą tu,ale...Przynajmniej będą mogli żyć - Powiedział.
-No tak,dziękuje Damon - Szepnęłam,a jego oczy napełniły się żalem.Spuścił wzrok,zawzięcie o czymś myślał - Co cię trapi? - Zapytałam cicho próbując wyczytać z jego wyrazu twarzy cokolwiek,ale ten chłopak był tak tajemniczy,że nie potrafiłam nawet się domyślić,co mogło być przyczyną tego smutku na twarzy.Siedział ze spuszczoną głową,wiedziałam,że coś go trapi.
-Chyba życie - Wymamrotał i automatycznie uniósł głowę spoglądając na mnie.
-Myślałam,że wampiry mają cudowne życie.Są przecież....Silne,piękne,pewne siebie,szybkie i...
-Są potworami - Przerwał mi,a jego twarz zastygła w smutku - Jesteśmy pozorami,ale tak naprawdę...Pozory mylą.
-Nie jesteś potworem - Pokręciłam głową.
-Nie znasz mnie,Alex - Wstał z krzesła - Jesteś czysta i niewinna.Zazdroszczę Ci tego - Wyznał,a potem odwrócił się ku drzwiom.
Leżąc,zmieniłam pozycję na siedzącą.Wpatrywałam się w tyłem stojącego do mnie Damon'a.Co mu się stało?
-Damon.... - Zaczęłam cicho - Nie wiem,czy to najlepszy moment,ale...Myślę,że nie powinniśmy się spotykać - Czarnowłosy wampir,odwrócił się szybko w moją stronę,a potem podszedł do mojego łóżka i kucnął przy nim.Był smutny.
***
Nie wiem,kiedy ostatnio czułem się taki smutny.Wpatrywałem się w nią w zupełnej ciszy.Widziałem,że jej twarz była napełniona współczuciem,natomiast moja,była wypełniona żalem,bezsilnością i smutkiem.Chciałem by ta chwila wyglądała inaczej.Wiedziałem,że jestem w stanie ją zmienić,ale nie chciałem,bo wiem,że to nie byłoby prawdziwe.Wiem,że jej umysł poddałby się moim hipnotyzującym mocom,ale? To nie byłoby prawdziwe,dlatego musiałem odpuścić i pogodzić się z jej decyzją,ale? Jak mam się trzymać daleko od osoby,która sprawiła,że moje człowieczeństwo zostało włączone.Jak mam zrezygnować z niej,skoro poczułem coś innego przy niej,coś,co ruszyło moje uczucia...Wiem,że lekarstwem na mój ból,który zacząłem odczuwać przy niej,było wyłączenie tego,co zostało uruchomione dzięki niej,dzięki tej brązowowłosej piękności.O mój Boże,była taka śliczna,była taka idealna,taka czysta i niewinna,jak anioł,któremu przypięto łatkę mroczności.To nie było fair,wobec niej....To było takie nie w porządku.
-To nie fair - Wyszeptałem,czując,że tracę oddech w płucach.Brunetka przechyliła lekko głową rzucając mi pytające spojrzenie - To nie fair,że ktoś tak czysty i niewinny jak ty,został tu wrzucony.Wciąż jest mi trudno uwierzyć,że tu jesteś Alexandro.
-O czym ty mówisz? - Zmarszczyła delikatnie czoło czekając na jakiekolwiek wyjaśnienie.
-O tym,że tu nie pasujesz - Powiedziałem w końcu,a jej oczy zabłyszczały i automatycznie się rozchyliły bardziej.
-Nie pasuje? - Jej głos zadrżał,chyba źle mnie zrozumiała,bo w jej głosie wyczułem lekki strach i smutek.
-Chodzi o to,że...W porównaniu z osobami,które tu są....Ty jesteś najczystsza - Po tych słowach wstałem i skierowałem się do okna.Otwarłem je,a potem zerknąłem jeszcze raz na łóżko w którym była ta piękna ciemnowłosa dziewczyna.Wschodzące słońce wpadało do jej pokoju oświetlając jednocześnie jej twarz,którą zakryła swoimi smukłymi rękoma,musiało ją mocno oślepić.
-Do zobaczenia,Alex - Wyskoczyłem z okna znikając z jej pola widzenia.Gdy już znalazłem się pod drzwiami pokoju,niepewnie wszedłem.Zobaczyłem,że mój przyjaciel Alarick już tam siedział na łóżku,chyba czekał na mnie.Alarick,był moim przyjacielem i jedyną osobą,której ufałem w stu procentach.Poznałem go tutaj,w akademii,był tu wcześniej ode mnie,ale gdy go poznałem,od razu złapaliśmy dobry kontakt.Alarick i ja nie uczyliśmy się już tutaj,byliśmy trenerami,coś w rodzaju nauczycieli,ale krótko mówiąc,po prostu trenowaliśmy tutejszych uczniów.Ja? trenowałem wampiry,a on trenował wilkołaków i pół wilkołaków,czyli...między innymi Alex.Wiedział,że złamałem regulamin,bo rozmawiałem z Alex,ale ufałem mu,wiedziałem,że nikomu nie powie.Darzyłem go zaufaniem.
-Cieszę się,że Cię widzę - Uściskał mnie klepiąc lekko po ramieniu.
-Tak,wyszedłem z tego cało - Alarcik spojrzał na mnie,a potem kiwnął głową.
-Jak zawsze.Wiedziałem,że sobie poradzisz - Rick,wiedział,że ratuje Mandy i Tyler'a,ale byłem pewny,że będzie dyskretny.
-Poszło szybko - Przyznałem,a potem usiadłem na łóżku.
-Czy Alex...Czy ona była z Tobą? - Zapytał ciszej.
-Tak,ale...Przed akcją ratunkową kazałem jej iść do pokoju - Wyznałem.
-Jak to? Mówiłeś...
-Tak,ale posłuchałem się twojej rady - To Rick przekonał mnie do tego by wykluczyć Alex z tej akcji.Miał rację.
-To dobrze,dokonałeś dobrej decyzji - Oparł się o komodę i zaczął mi się przypatrywać - Coś Cię gryzie - Zauważył.
-Sam nie wiem - Wzruszyłem ramionami.
-Włączyłeś człowieczeństwo? - Zapytał,chociaż nie musiał.Był już pewny na sto procent,że to zrobiłem.Znał mnie na wylot.
-Tak - Potwierdziłem patrząc się obojętnym wzrokiem przed siebie.Wiedziałem,że Rick ma na twarzy lekki uśmiech.Od dawna mnie namawiał,żebym włączył człowieczeństwo,ale ja miałem swoje powody by tego nie robić.Trudna przeszłość,problemy życiowe i ten świat,który momentami mnie dobijał,to wszystko sprawiło,że wyłączyłem swoje uczucia,jak robią to niektóre wampiry,ja też to zrobiłem,obiecałem sobie,że nigdy nie włączę człowieczeństwa,ale gdy poznałem Alex,straciłem kontrolę,zapomniałem się i włączyłem to,a teraz nie chcę tego wyłączać,bo z tymi uczuciami,które odczuwam teraz,jest mi dobrze,jest mi tak cholernie dobrze.
-Wiesz,że cieszę się,że je włączyłeś,ale...Dlaczego to zrobiłeś? - Zapytał z uśmiechem.
-Nie wiem,to nie było zaplanowane Rick.Nie wiem,co było powodem. - Skłamałem,bo wiedziałem,że powodem włączenia mojego człowieczeństwa,była Alex,to przez nią włączyłem swoje uczucia,ale nie chciałem jeszcze mówić o tym Rick'owi,bo sam nie wiedziałem do końca,co się ze mną dzieje,Przez kilka lat moje uczucia były schowane i nie tknięte,a teraz? Czuje wszystko,nie jestem już znieczulony.Myślałem,że gdy wrócą mi uczucia,to będę czuł ten cały ból i smutek,jaki czułem wcześniej,a tymczasem jest inaczej.
-Cieszę się,że Cię widzę - Uściskał mnie klepiąc lekko po ramieniu.
-Tak,wyszedłem z tego cało - Alarcik spojrzał na mnie,a potem kiwnął głową.
-Jak zawsze.Wiedziałem,że sobie poradzisz - Rick,wiedział,że ratuje Mandy i Tyler'a,ale byłem pewny,że będzie dyskretny.
-Poszło szybko - Przyznałem,a potem usiadłem na łóżku.
-Czy Alex...Czy ona była z Tobą? - Zapytał ciszej.
-Tak,ale...Przed akcją ratunkową kazałem jej iść do pokoju - Wyznałem.
-Jak to? Mówiłeś...
-Tak,ale posłuchałem się twojej rady - To Rick przekonał mnie do tego by wykluczyć Alex z tej akcji.Miał rację.
-To dobrze,dokonałeś dobrej decyzji - Oparł się o komodę i zaczął mi się przypatrywać - Coś Cię gryzie - Zauważył.
-Sam nie wiem - Wzruszyłem ramionami.
-Włączyłeś człowieczeństwo? - Zapytał,chociaż nie musiał.Był już pewny na sto procent,że to zrobiłem.Znał mnie na wylot.
-Tak - Potwierdziłem patrząc się obojętnym wzrokiem przed siebie.Wiedziałem,że Rick ma na twarzy lekki uśmiech.Od dawna mnie namawiał,żebym włączył człowieczeństwo,ale ja miałem swoje powody by tego nie robić.Trudna przeszłość,problemy życiowe i ten świat,który momentami mnie dobijał,to wszystko sprawiło,że wyłączyłem swoje uczucia,jak robią to niektóre wampiry,ja też to zrobiłem,obiecałem sobie,że nigdy nie włączę człowieczeństwa,ale gdy poznałem Alex,straciłem kontrolę,zapomniałem się i włączyłem to,a teraz nie chcę tego wyłączać,bo z tymi uczuciami,które odczuwam teraz,jest mi dobrze,jest mi tak cholernie dobrze.
-Wiesz,że cieszę się,że je włączyłeś,ale...Dlaczego to zrobiłeś? - Zapytał z uśmiechem.
-Nie wiem,to nie było zaplanowane Rick.Nie wiem,co było powodem. - Skłamałem,bo wiedziałem,że powodem włączenia mojego człowieczeństwa,była Alex,to przez nią włączyłem swoje uczucia,ale nie chciałem jeszcze mówić o tym Rick'owi,bo sam nie wiedziałem do końca,co się ze mną dzieje,Przez kilka lat moje uczucia były schowane i nie tknięte,a teraz? Czuje wszystko,nie jestem już znieczulony.Myślałem,że gdy wrócą mi uczucia,to będę czuł ten cały ból i smutek,jaki czułem wcześniej,a tymczasem jest inaczej.
***
Przesunęłam się,a promienie słoneczne przestały razić moje oczy.Usiadłam na łóżku wpatrując się w podłogę.Poczułam wokół siebie samotność,a słowa wampira dudniły w moich uszach: " W porównaniu z osobami,które tu są....Ty jesteś najczystsza" Te słowa były miłe,bo poczułam się wyjątkowo,ale z drugiej strony bardzo mnie zaniepokoiły,bo czułam się trochę inna,jakbym odstawała od reszty,a przecież tutaj każdy miał być sobie równy,nie chciałam być inna,chciałam być taka sama.Czy jestem czysta? Nie.Nie jestem czysta ani niewinna.Złamałam regulamin,czułam się winna,dlatego muszę unikać Damon'a.Lubię go,nie będę zaprzeczać,że nie,ale...Nie mogę łamać zasad.Po prostu...Muszę wybić sobie z głowy relację moją z tym wampirem,który miał coś w sobie.Nie można było przejść obok niego obojętnie,ale przecież ja musiałam znaleźć w sobie siłę i uciąć wszystko co było z nim związane,bo gdyby ktoś się dowiedział,o mój Boże....Miałabym przekichane,z resztą on też.Oboje bylibyśmy skończeni.
Podświadomie miałam swoją zasadę."Nie spotykaj się już z Damon'em" Ale dziwnym trafem,któregoś wieczoru jakby nigdy nic,znowu spotkaliśmy się w tym samym miejscu co zawsze.Tego wieczoru gdy siedziałam w altance,gwiazd jakby było o wiele więcej niż poprzedniej nocy.W okół mnie była cisza.Usłyszałam za sobą czyjeś kroki i po kilkku sekundach wiedziałam kto się tu przypałętał.To był Damon,Damon Salvatore.
Podświadomie miałam swoją zasadę."Nie spotykaj się już z Damon'em" Ale dziwnym trafem,któregoś wieczoru jakby nigdy nic,znowu spotkaliśmy się w tym samym miejscu co zawsze.Tego wieczoru gdy siedziałam w altance,gwiazd jakby było o wiele więcej niż poprzedniej nocy.W okół mnie była cisza.Usłyszałam za sobą czyjeś kroki i po kilkku sekundach wiedziałam kto się tu przypałętał.To był Damon,Damon Salvatore.
-Mamy dzisiaj przepiękne niebo - Skomentował siadając tuż obok mnie na ławce.
-Tak,dziś szczególnie - Przyznałam.
-Mam coś dla ciebie - Powiedział po chwili milczenia i wyjął coś z kieszeni swojej skórzanej kurtki.
-Co? - Zaciekawiona spojrzałam na jego rękę w której pojawił się naszyjnik,zwyczajny,ale miał coś w sobie intrygującego.
-Będzie pasował do Ciebie idealnie - Uśmiechnął się i bez zastanowienia założył mi go na szyję.
-Oh,dziękuje - Uśmniechnęłam się - Miło z twojej strony.
-W porządku.Jak idzie Ci na zajęciach? - Spytał.
-Hm,w miarę dobrze.Treningi idą mi lepiej niż nauka - Zaśmiałam się.
-Oczywiście,zazwyczaj tak jest - Zaśmiał się - Ale i tak wiedziałem,że sobie poradzisz.
-Dlaczego? - Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Bo widać na pierwszy rzut oka,że jesteś inteligentna - Uznał pewnie.
-Naprawdę tak sądzisz? - Wyszczerzył w odpowiedzi swoje śnieżnobiałe zęby,jego uśmiech był czarujący - Nikt mi nigdy nie mówił takich rzeczy - Wyznałam wbijając wzrok w ziemię - W sumie to...Jedyną osobą która mogła by tak powiedzieć,byłaby chyba Kathy.
-Kathy? To twoja opiekunka?
-Tak,to była moja opiekunka...W sumie była wszystkim.Pomagała nam w domu - Wyjaśniłam.
-Martwisz się o nich - Stwierdził jakby czytał mi w myślach.
-Tak...Nie wiem co robią i co się z nimi dzieje.Brakuje mi ich.
-Nie tylko tobie.Każdemu z nas tutaj kogoś brakuje,ale...Taki już nas los.Musimy się z nim pogodzić.
-Masz rację,jesteśmy skazani na to co mamy tutaj - Większość istot,które tutaj przebywały czuły po części pustkę,bo większość z nich trafiła tutaj przez kogoś,albo przez przezanczenie i tak naprawdę nie były szczęśliwe w zaświatach,pozostało im tylko akceptować to co im zostało przydzielone - A Ty? Jesteś tutaj trenerem,prawda...? -Spytałam go.
-Tak,trenuje nowonarodzone wampiry.Rick...Twój trener jest moim przyjacielem.
-Naprawdę? - Uśmiechnęłam się - Nie wiedziałam,ale...Jest świetnym trenerem - Pochwaliłam go szczerze.
-I świetnym przyjacielem - Uśmiechnęliśmy się oboje patrząc w górę,w niebo na którym przybywało coraz więcej gwiazd.
-Damon? Wiesz,że to musi się skończyć? - Wyszeptałam.
-Nasza relacja? Wiem Alex - Przytaknął - Wiem,dla naszego dobra.Dla twojego dobra - Rzekł patrząc zamyślony w gwiazdy.
Czułam się jakby to był ostatni raz.Siedzieliśmy w ciszy oglądając rozgwiazdżone niebo i chyba oboje byliśmy trochę przybici tym,że trzeba zerwać naszą relację,ale nie mogliśmy się narażać.Prawda? Tak będzie lepiej.Gdy pozostaniemy sobie obcy.
_________________________________________________________________________________________________________________
-Damon? Wiesz,że to musi się skończyć? - Wyszeptałam.
-Nasza relacja? Wiem Alex - Przytaknął - Wiem,dla naszego dobra.Dla twojego dobra - Rzekł patrząc zamyślony w gwiazdy.
Czułam się jakby to był ostatni raz.Siedzieliśmy w ciszy oglądając rozgwiazdżone niebo i chyba oboje byliśmy trochę przybici tym,że trzeba zerwać naszą relację,ale nie mogliśmy się narażać.Prawda? Tak będzie lepiej.Gdy pozostaniemy sobie obcy.
_________________________________________________________________________________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz